piątek, 12 września 2014

Wedding Center 2

Cześć !
Powiem ci szczerzeto było lenistwo z brakiem pomysłów jak sklecić zdania. Powinnam być bardziej systematyczna a tymczasem, moja systematyczność poległa z kretesem.
Przepraszam za tą długą nieobecność, postaram się być bardziej ogarnięta i zmotywowana, bo przecież ty poświęcasz swój cenny czas na czytanie moich wypocin.

Chciałam Tobie opowiedzieć o ślubie na którym byliśmy jakiś czas temu w Wedding Center. Był to drugi ślub w Wedding Center, na jakim byłam i wrażenia są zupełnie inne.
Zacznę od tego, że przed wejściem nie było tłumów. Tylko stały hostessy i wszystkich gości witały, do tego na parterze panowała praktycznie cisza, grała muzyka. To było miłe zaskoczenie. Wjechaliśmy na piętro ruchomymi schodami i dołączyliśmy do naszej rodziny. Były ciotki, wujki, kuzyni i kuzynki oraz dwa moje ulubione urwisy, z którymi bawiłam się przed rozpoczęciem ceremonii.
Sama uroczystość przebiegła niemalże identycznie z tą różnicą, że tu było jeszcze krojenie tortu i karmienie się nim tak jak to jest u nas na weselach i chyba w większości krajów. Drzwi może były otwarte od sali, ale na zewnątrz nie panował gwar wręcz przeciwnie cisza i spokój. Więc można było spokojnie skupić się tylko na uroczystości. W sali praktycznie wszyscy goście byli cicho i skupiali swoją uwagę na młodej parze. Po złożeniu sobie przysięgi, pokłonach dla rodziców, usłyszeniu piosenki w wykonaniu jednego z krewnych oraz po jedzeniu tortu. Młodzi przeszli się po wybiegu krocząc radośnie wśród oklasków, wiwatów obrzucani konfetti i płatkami róż.
Oczywiście też były zdjęcia, tak jak poprzednio fotograf wołał po kolei gości. Po zrobieniu sobie grupowego pamiątkowego zdjęcia poszliśmy do bufetu.
Gdzie też tłumów nie było i spokojnie mogliśmy usiąść wszyscy blisko siebie.
Później pojechaliśmy do domu rodzinnego pana młodego, zabraliśmy ze sobą ciocię, która była naszym pilotem. W domu wszyscy jedli, pili, rozmawiali śmiali się, a ja bawiłam się z dzieciakami w ogrodzie.
Tak w rodzinnym gronie zleciał nam cały dzień, nim się obejrzeliśmy, trzeba było wracać do domu.

Teraz to mam bardzo mieszane uczucia, jeżeli chodzi o śluby w Wedding Center. Wiem jedno, że zdecydowanie podobała mi się ta uroczystość zresztą mężowi też, a on tak samo, jak i ja nie jesteśmy fanami Wedding Center.
 

A jak tam  Ciebie ?  Lato się już kończy czy masz już u siebie pierwsze oznaki jesieni ?