Witaj !
Dzisiaj Tobie opowiem o tym jak byliśmy na ślubie naszych znajmych w Centrum Ślubów. Moje wrażenia mieszane, ale o tym na końcu. Najpierw opowiem co widziałam.
Chyba muszę zacząć od tego, że się spóźniliśmy ponieważ utkneliśmy w korku, do tego jeszcze był zrobiony objazd i żeby nie przyjść na koniec ceremonii zaporkowaliśmy kawałek od samego centrum i podeszliśliśmy pieszo.
Cała zirytowana i co chwile marudząc, że się spóźnimy (czego bardzo, bardzo nie lubie) szłam z Insu do budynku do którego wchodziło i wychodziło pełno ludzi. Na parking znajdującu się przed wejściem cały czas przybywały samochody i go opuszczały. Budynek był z zewnątrz oszklony, miał z dwa - trzy może cztery piętra. Tak praktycznie każde centrum ślubne wygląda. Do samego wejścia prowadziły kilku stopniowe schody. Upodnurza których stali między innymi palacze, i inni goście czekający na pozostałą część rodziny i przyjaciół. Dobrze, że drzwi były duże bo ruch był spory. My też przed wejściem spotkaliśmy naszych znajomych i razem weszliśmy do środka. Trochę się pocieszyłam tym, że nie tylko my się spóźniliśmy.
Po wejściu do budynku ogarnoł mnie totalny chaos, panowało czyste szaleństwo jak w centrum handlowy w święta.
Niemalże na wprost wejścia na małym podwyższeniu grały trzy dziewczyny, jedna na fortepianie, druga na skrzcach i trzecia na wiolonczeli. Zaraz obok było małe stanowisko z ozdobami na samochód, płatkami róż aby obsypać młodą parę. Sprawdziliśy na monitorach do której sali musimy się udać. W takim centrum ślubnym odbywa się kilka ślubów naraz a zapewne po ślubie naszych znajomych był kolejny. Przeciskając się przez rozgadany tłum dotarliśmy do właściwej sali.
Przed wejściem był stolik za którym siedziało dwóch chłopaków i przyjmowali kerty z pieniędzmi. Daliśmy naszą i dostaliśmy bileciki do bufetu. Obok na sztaludze stało zdjęcie młodej pary z sesji.
Sama uroczystość jak weszliśmy do środka już trwała, wielkie drzwi stały otworem, a goście wchodzili i wychodzili, rozmawiali i odniosłam wrażenie, że nie są zbyt zaintreresowani tym co się dzieje z przodu. Goście strojre mieli różne od tradycyjnych strojów poprzez eleganckie sukienki kotajlowe do trampek i dresów.
Na środku był wybiek który prowadził aż do "ołtarza" u podnóża którego stała młoda para. Po obu stronach wybiegu było ustawionuch kilka okrągłych stolików przy których siedzieli goście. My staliśmy z tyłu. Praktycznie nic nie było słychać, jedynie chałas z korytarza i gadających do okoła gości. Gdy skończyli składać sobie przysięgę to została puszczona prezezentacja multimedialna, taka co zazwyczaj u nas na weselach się puszcza. Później młodzi oddali szacunek rodzinom, poprzez pokłon, a następnie jeden z gości zaśpiewał piosenkę oczywiście o miłości.
Po czym nowożeńcy przeszli się po wybiegu zostali obsypani konfetti i płatkami róż, wrócili spowrotem i fotograf po kolei wołał do zdjęć, rodzina panny młodej, pana młodego, znjaomi rodzin, przyjściele. Musieliśmy chwile poczekać na swoją kolej, a następnie poszliśmy z ze znajomymi do góry jeść. Była to wielka sala bankietowa w której było również głośno, wszyscy goście byli wymieszani, każdy siadał gdzie było wolne miejsce. Więc młode pary musiały najpierw w tłumie gości odnaleźć swoich krewnych i znajomych aby podziękować za przybycie. A kiedy goście się już najedzą to wracają do domu, bądź idą świętować z młodymi gdzieś indziej.
Tak wygląda ślub w Wedding Center.
Uroczystość około 20 min, zdjęcia 15 mim, zjeść i do domu. Jeśli bieżesz ślub kościelny to może uroczystość trochę dłużej trwać, ale schemat pozostaje bez zmian.Plus jest taki, ze w tym samym momencie odbywa sie tylko jeden slub a w jadalni sa tylko twoi goscie.
Po lewej wejście do Wedding Center.
Po prawej sala ślubna.
Podoba się Tobie taka uroczystość?
Ja sama mam mieszane uczucia.
Sama sala i ta sesja przed ślubna naprawdę fajna sprawa.
Natomiast te drzwi otwarte i hałas z zewnątrz do tego z tyłu rozmawiający, niezbyt zainteresowani uroczystością wchodzący i wychodzący co chwiele goście. Dla mnie to brak szacunku dla Młodej Pary. Taki chaos to mi się nie podoba.
Na sama myśl o ślubie w Wedding Center ogarnia mnie frustracja z irytacją w jedynym.
Buziak !
no to troche jak u nas w USC;) tylko u nas masz zamkniete drzwi i jest cisza i goscie skupiaja sie na mlodych:)
OdpowiedzUsuńI w jednej chwili odbywa sie jeden slub. Goscie i mlodzi sie wymieniaja.
OdpowiedzUsuńZapomnialam dodac, ze przed ceremonia mlodzi czekaja w specjalnej sali do ktorej mozna pojsc i ppograrulowac.
A po uroczystosci zaslubin za nim pojda so bufetu jesc. Przebieraja sie w normalne ciuchy. W sumie praktyczne bo czesto suknie i smokingi sa wypozyczane.
Mnie osobiście takie śluby to nie rajcują i też dwojako do tego podchodzę ale z drugiej strony fajna sprawa. Wiesz co kraj to inna kultura i obyczaje.Buziaczki.
OdpowiedzUsuń