piątek, 31 stycznia 2014

Przygotowania Nowy Rok

Witaj :) 
Teraz w Korei jest kilka dni wolnego z okazji rozpoczęcia Nowego Roku Księżycowego. Wczoraj spotkaliśmy się u najstarszego wujka w domu z innymi wujkami i ciociami. Pomimo licznej ekipy 14 osób nie byliśmy jeszcze w komplecie. 
Wraz z teściową, ciociami i kuzynką szykpwałyśmy jedzenie. Na dziś, ale że zostało przygotowane dużo jedzenia to już wczoraj jedliśmy te wspaniałości. 


Etap produkcyjny산적 Sandziok takie saszłyki 
miesko - wieprzowina, kimchi i por. Razem z kuzykną nabijałyśmy ma patyczki a później z ciocią smażyłyśmy, dokładnie ciocia smayżła ja optaczałam je w mące.

Przygotowywjał razem jeszcze inne pyszności nie udało mi się udokumentować etapów produkcyjnych. Postaram się następnym razem. Póki co chociaż tyle pokarzę ;) 


Na zdjeciu placki kimchi, cukinia, grzyby, ryba, tofu obtoczone wszczypiorkiem ze szczypiorkiem i usmażone. 

Wieczorem młodzież czyli nasz sześcioma osobowy zespół czyli InSu, Isu dwóch kuzynów kuzynka i Ja wybrał się na pubu. Graliśmy w rzutki, lotki tak to sie chyba mówi :p Później poszlismy do PC room i chłopaki grali w LOL  a my dwie w swoje babskie gry :p Wróciliśmy do domu około 3am. 


Na koniec zdjecia z wcziorajszego wypadu do pubu.
Kuzynka Ae Ra i Ja wczoraj wieczorem :) 

środa, 29 stycznia 2014

Łazienka skończona i babskie spotkanie :)

Łazienka skończona ! W terminie czyli w poniedziałek. Po remoncie został kurz i tona kurzu... Z tej okazji moje poniedziałekowe popołudnie skończyło się na sprzataniu razem z rodzinka kilka ładnych godzin. Wczoraj jeszcze układanie i pranie, pranie, pranie. Dziś sprzątanie pokoju rano i pranie. 
Tak się prezentuje skończona łazienka, ale jeszcze nie posperzatana. 


U nas w łazience wszystko gra, ale u teściowej drzwi się nie zamykają, dlatego zostaną zabrane do skrócenia, zapomnieli powiesić lustro i w złym miejscu zamontowali uchwyt na papier toaletowy. Dziś lustro zostało zawieszone, ale drzwi będą zrobione za kilka dni. 

Odwiedziła mnie dzisiaj kolezanka i upiekłyśmy muffinki bananowe posywane orzechami mmmmmmm pychota. Oczywiście jak to przystało na babskim spotkaniu było malowanie paznokci :D


Nie obyło się też bez ojczystych akcentów czyli nasza herbatka w kaszubskich filizankach oraz kanapeczki i KABANOSY ! :D


A o to i My ! Hangul i Ja :)

Życzymy udanego popołudnia !




sobota, 25 stycznia 2014

Łazienkowa masakra ! część 2

Godzina 8 zadzwonił dzwonek do drzwi. Przyszli nasi Panowie dalej robić łazienkę. Dzisiaj obyło się bez większego kucia ścian, trochę młotkiem stukali i przycinali kafelki. Tak bo juz dziś kafelkowali. Nie mieliśmy toalety do godziny 17. Zaś trzeba było iść zjeść w jakiejś knajpie żeby skorzystać z toalety.
Żeby się wykompać mieliśmy dziś iść do łaźni publicznych co jest popularne w Korei. InSu wpadł na pomysł zeby zadzwonić do właściciela budynku i spytać się czy ma jakieś wolne mieszkanie, żebyśmy mogli korzystać z łazienki. Wolne mieszkanie się znalazło więc obyło się bez wyjścia do łaźni publicznych.


Nawet mamy drzwi i światło w łazience :D 
Brakuje nam jeszcze kilku niezbędnych gadżetów, ale jest już lepiej niż było. Za to w poniedziałek podobno ostatni dzień remontu i wielkie sprzątanie. 

Ps. Dobrze, że w poniedziałki restauracja szwagra jest zamjnięta. Bo będziemy całą rodzinką sprzątać :) 


piątek, 24 stycznia 2014

Łazienkowa masakra ! część 1

  Kilka dni temu nasza ściana w łazience, że tak powiem zaczeła "pierdzieć". Po prostu kafelki zaczęły nam odchodzić od ściany tworząc takiego dużego jednego bąbla przez cała długość ściany. Niestety nie zrobiłam zdjęcia żeby Tobie pokazać. 
Następnego dnia przyszło dwóch fachowców którzy ściągneli nam lustro i szafkę. Odsunęli groszku umywalkę, popatrzyli popukali i stwierdzili, że dziś nie mogą tego naprawić bo to grubsza sporawa. Obmyśla co i jak i wrócą. 
Jak Panowie powiedzieli tak zrobili trzy dni później powrócili czyli dziś o 8 rano. Przynieśli sprzęt i powiedzieli, że będą kuć. 
No jak kuć to pewnie tylko uszkodzona ścianę, a kuli kuli kuli i kuli. Momo cały zestresowany, chował się po kontach przytulal się, biegał i uciekał, cały czas przy nim siedziałam i dokarmiałam, żeby się troszku odstresował… 
  Po trzynastej kiedy wyszliśmy zjeść obiad i na chwile uwolnić się od hałasu, poszlak sprawdzić naszą łazienkę a tam totalna łazienkowa masakra, poszlak sprawdzić łazienkę teściowej a tam to samo, bo jej ściana też już zaczynała "pierdzieć".

                                 
     
Taki piękny widok zastalam w naszej łazience. Tylko czarny rękaw był rozciągnięty i wystawiony jeden koniec za okno w salonie a drugi był w łazience jak włączyli to zasysał kurz od kucia i wylatywał za okno, ale w domu i tak jest nakurzone. Lecz znacznie mniej ! A to duży plus.
Remonty chyba nie należą do najprzyjemniejszych rzeczy,  nawet te planowane. A co zrobić gdy remont jest przymusowy i napewno nie planowany ? Ja się uśmiecham dziś z nadzieją, że jutro kuć już nie będą i być może skończą.



poniedziałek, 20 stycznia 2014

Momo!

U ciebie wstaje dzień a u mnie prawie już wieczór. Jak tam twoje zdrowie?  Ja się trochę pochorowałam, grupowe sprawy.
Mój maż kupił mi króliczka kilka dni temu i wabi się Momo. 
                           
Ogolnie czuje się grypowo, w moim przypadku jak zwykle chorobsko czepilo się zatok. 
Wujkowie zaprosili nas na wspólny lunch z kuzynami.  Ja nie pojechałam bo się fatalnie czuje, ale kazałam jechać InSu,a my z Momo sobie posiedzimy razem. 
Leżałam sobie z Momo głaskałam głaskałam go i pod bródka wyczułam guzka... Wiem, ze to nie bylo normalne. Przerażona dzwoniłam po InSu żeby wracał do domu bo musimy jechać z Momo do lekarza przyjechał ze szwagrem w mgnieniu oka i pojechaliśmy do weterynarza. Z duszą na ramieniu, sercem na dłoni i z Momo w rękach weszliśmy do przychodni. Doktor badał Momo a nasza trojka umierała ze strachu. Doktor powiedział,  że musi przebić guzka. Lecz ktoś musi go przytrzymać na miękkich nogach trzymałam Momo InSu asekurowała gdyby się wyrwał. Doktor przebił guzka ponaciskał wyciągnąć coś białego zatarł i po strachu. Momo dostał jeszcze zastrzyk też musiałam go przytrzymać bo już maluszek był tak zestresowany. Ogólnie weterynaż powiedział,że zwierzątka tak czasem mają i wszystko będzie dobrze . Tylko jeszcze muszę mu podawać lekarstwa i smarować rankę przez kilka dni. 
Tego strachu co my się wszyscy dziś najedliśmy to nam nie zabierze nikt. Wygląda na to,że Momo ma się dobrze bo biega wcina sianko i poije wodę z lekarstwem. Wydaje się być całkiem szczęśliwy nawet drzemkę sobie urzadziliśmy małą.  Mnie nadal trzyma ból głowy i do tego jeszcze to przeziębienie. InSu też złapał wirusa od brata który jest już zdrowy. Nie ma to jak magia wirusa jedno zdrowieje i na następnych przechodzi.  

Koreańska kuchnia i Ja po Polsku

Kapustę kiszoną którą tak namiętnie kisiłam przetworzyłam na krokiety z kapusta i grzybami. Najpierw zastanawiałam się jak dokładnie robiło się farsz. Pamiętałam mniej więcej jak moja mama robi dlatego postanowiła odświeżyć pamięć i przeprowadzić wywiad z mamusią. Kiedy kapusta się dusiła, smażyłam naleśniki, nie mamy średniej patelni albo duża albo mała. Nasza duża patelnia jest za duża no bynajmniej jak dla mnie to wybrałam małą. W Gdyni mama zawsze używa takiej tajnej patelni cygańskiej z niej wychPpmodzą naprawdę smaczne naleśniki.
Jak już pisałam Tobie już wcześniej za dużo kapusty to ja nie ukisiłam, dlatego wyszły mi tylko cztery krokiety. Nie miałam bułki tartej to użyłam gotowej panierki i też wyszło ok :)
Tylko nie myśl, że usmażyłam tylko cztery naleśniki heh. Pozostałe zrobiłam z dżemem truskawkowym, bananami polanae czekoladą i posypałam je drobno pokrojonymi truskawkami. Do tego zrobiłam jeszcze schabowe i saładkę. W takim sposobem w moim koreańskim domu obiadek był ostatnio po polsku :)
Byłam zaskoczona kiedy InSu zasmakowały krokiety, bo jak kroiłam kapustę to wołał, że nie lubi tej saładki. Jak mu wytłumaczyłam, że to nie będzie saładka to się ucieszył.
Sama jestem fanką krokietów, a żeby je tutaj zrobić to najpierw muszę sobie ukisić kapustę. Czyli większa frajda z gotowania !




wtorek, 14 stycznia 2014

Donatowa chwila relaksu

Cześć !
Muszę Tobie powiedziec, że moja kapusta kiszona wyszła całkiem niezła, mam nadzieje ze następnym razem będzie jeszcze samczniejsza, zrobiłam ja tak na oko i się bałam, że przesoliłam. Mam farta początkującej i wyszło ok:p chyba bym jednak dosypała więcej soli
 hehe. Może zamiast pierogów skuszę się na krokiety z kapusta i grzybami.  Hmm nie głupi pomysł!

Po śniadaniu podjechaliśmy po donaty do Dunkin Donuts, i oczywiście po ice americano do nowo otwartej kawiarni Thephilia. Jak podjechalismy pod dom to wstąpiliśmy jeszcze do 7eleven (to taka sieć sklepów calodobowych one sa male, ale maja najpotrzebniejsze artykuly, nie maja tylko swiezych owocow i warzyw)kupiliśmy  dla mnie mleko smakowe.



Po chwilach slodkości był powrot do nauki. Sporo dziś zrobiłam zadań z mojej książki która jest cała po koreańsku, jakieś słówka tez do głowy wpadly.


Udanego popołudnia ! U mnie juz prawie 1am :p Miss u !

piątek, 10 stycznia 2014

Mroźny dzień

   Za oknem mroźno. Wydaje mi się, że jak do tej pory jest to jeden z najmroźniejszych dni. Aż się nie chciało wstawać z łòżka. Szkoda, że nie ma jeszcze śniegu bo można by ulepić bałwana. Plan na dziś to był uczyć się i jeszcze raz uczyć. Insu dzielnie  mi pomaga w nauce i odpowiada na wszystkie moje pytania, tłumaczy to czego nie wiem, oraz przepytuje na koniec dnia. Czasami się ze mnie nabija jak coś śmiesznie powiem. Żeby się zrewanżować proszę by powiedział coś trudnego po polsku i wtedy ja się śmieje :D 
   W ramach odpoczynku od nauki poszliśmy na spacer, aby dotlenić mózgi i pooddychać mroźnym powietrzem. Chwilami gdy nie wiało pogoda była na prawdę super! Wstąpiliśmy do "TOM N TOMS COFFEE" Ja wybrałam gorącą czekoladę  a Insu jak zawsze ice americano :) on to zawsze pije i nie ważne, że za oknem jest -5° C. 
                   

   Później poszliśmy jeszcze do marketu, po coś do obiadu. I wtedy zobaczyliśmy pięknego króliczka, i małe śliczne jeżyki. Insu chciał mi kupić króliczka, ale ja wolę pieska. Myśleliśmy o owczarku, ale jak widzę owczarka to w głowie pojawia się Sambuś. A przecież ona była jedyna w swoim rodzaju i inny owczarek to chyba niezbyt dobry pomysł, za bardzo za nią tęsknimy. Za to moja przyszła szwagierka powiedziała, że Akita sa cudaśne i podobne z charakteru do owczarków. Wiec może taki będzie odpowiedni. Ma racje jest cudaśny :D i w Korei bardziej osiągalny niż owczarek. Pieseka to kupimy za jakiś czas, ale na samą myśl o czworonogu buzia się cieszy ;D 
   Po udanych zakupach czas wrócić do domu, no mieliśmy kawałek, ale wracaliśmy także spacerkiem, a raczej truchtem haha. Było już znacznie zimniej  niż kiedy słonko świeciło...
Teraz siedzę w ciepłym domku. Piszę kolejny list do Ciebie pijąc pyszną polską herbatę  z "Biedronki" (dzika róża z maliną) w kaszubskiej filżanca, które teściowa zakupiła podczas ostatniej wizyty w Polsce. 

                              

Kiedy u mnie jest już wieczór u Ciebie jest dopiero południe.   
Rzyczę miłego i radosnego dnia !
Do napisania :) 

czwartek, 9 stycznia 2014

Koreańska kuchnia i Ja

Dziś w mojej koreańskiej  kuchni powstała pyszna zapiekanka ziemniaczana :D Nie jestem mistrzem w gotowaniu jak niektórzy moi znajomi są wspaniałymi kucharzami. Lecz coś tam ugotować potrafię, ale jeśli mogę wybierać to zdecydowanie wolę pieczenie. Zawsze z moją siostrą się dzieliłyśmy ona robiła obiad a mój był deser. 
Szczerze to bardzo brakuje mi kuchni polskiej, pomimo faktu, że uwielbiam koreańskie jedzenia. To chyba tak już jest, że zazwyczaj się tęskni za ojczystym jedzeniem. Szukałam ostatnio, ale nie udało mi się znaleźć kapusty kiszonej. Z tego powodu postanowiłam zrobić  własną. Robię ją pierwszy raz w życiu, to tak na spróbowanie  postanowiłam zrobić tylko trochę. Co z tego wyjdzie okaże się za dwa dni. Nie mogę się już doczekać. Bo jak wydzie to będą pierogi z kapusą i grzybami. 
Ogólnie moja koreańska rodzinka lubi nasze potrawy między innymi schabowe, żurek i gołąbki. Myśle , że ze znalezieniem składników na żurek to mogę mieć mały problem. Lecz schabowe to już były kilka razy :) 

Dziś moja teściowa przygotowała herbatę z owoców które wcześniej razem kroiłyśmy w cieniutkie paseczki, następnie wrzucałyśmy do słoja i obficie każdą partię zsypywałyśmy cukrem. Później przykryłyśmy folią i zakręciłyśmy. Tak przygotowane słoje stały kilka dni. Muszę teraz dokładnie  podpatrzeć  jak ona ją przygotowuje. Herbbata w smaku słodka i rozgrzewająca aczkolwiek trochę gryzie w gardło. Na końcu teściowa powiedziała mi żebym pogryzła owoce i wypluła. Powiedziała, że to zdrowo tak zrobić i że też jest bardzo dobra na przeziębienie oraz w zimne dni. Jak poradziła tak zrobiłam, w smaku owoce słodkie. Zapomniałabym surowy owoc był kwaśny, cierpki, ale za to  mega słodko pachnie. Po przerobieniu go jak opisałam wyżej jest słodki :) 
                               
                       
                            Nazwa herbaty to mogwacha. 

Jejku jejku jejku, ale mi dziś szwagier zrobił niespodziankę i przyniósł  jedną z najlepszych sałatek jakie w życiu jadłam. Serio restauracja szwagra i jego przyjaciela to najlepsza knajpa z włoskim jedzeniem w całej Azji ! Wcale nie mòwię tego bo to mój szwagier, ale na serio jedzenie jest wybitnie smaczne. Jest tak dobre, że jak jadłam tam pierwszy raz to aż mi mowę odebrało. Co oczywiście jest rzadkością :) Restauracja "Chung Choon" czyli młodzi ludzie tylko w Jeonju !

                       
Zapiekanka, kapusta kiszona hah ilość jaką zrobiłam rozbawiła moją mamusię do łez, mòwiłam przecież, że zrobiłam tylko trochę. I na końcu pyszna saładka z Chung Choon! 

Dziś to by było na tyle, miłego wieczoru :) 
Ps. Mam nadzieję, że u ciebie wszystko ok!